niedziela, 23 października 2011

Portfel uszyty...teraz czekam na zastrzyk gotóweczki:)

Jak pisałam wcześniej kładę się do łóżka z milionem projektów w głowie, po tym jak się u was naoglądam cudów.No i wczoraj wstałam z partfelem w głowie. Widzialam taki gdzieś na blogu ale niestety nie pamiętam teraz u kogo. Powiem tyle w oryginale był cudny, olśnił mnie. Więc pokombinowałam i uszyłam sobie namiastkę tego cuda. Wewnątrz jest czerwony bo ponoć to przyciąga pieniądze a ja tego teraz baardzo potrzebuję.
Oto on


No dobra daleko mu do oryginału ale przyznam że nie obyło się bez prucia przy akompaniamencie
chichotów mojego męza.
Obiecuję wstawić kilka fotek mydelek jak tylko jes zrobię... fotki znaczy:)

piątek, 21 października 2011

Rozdawnictwo w Beads

Już mało czasu zostało więc jeśli was też kuszą takie cudeńka to przyłączcie się do zabawy. W Beads wspaniała cukierkowa zabawa. Zresztą sami sprawdzcie na facebooku klik

czwartek, 20 października 2011

Fartuszek w krateczkę aby przegnać lenia

Popadłam w lenistwo:) tylko uszy mi wystawały. I za te właśnie uszy moje małe diabełki mnie wyciągneły o 5 rano z cieplutkiego łóżeczka. Brrr strasznie zimno się ostatnio zrobiło prawda? Dlatego zabralam się dziś za dzierganie prostokącika do mojego 1szego komina:) a raczej kominka bo zacznę od najmniejszej szyjki w domu:)


wygrzebałam dziś też dla was z szafki fartuszek który uszyłam dla Zośki rok temu do przedszkola a który nadal jest odrobinkę za duży.
Przeglądam wasze blogi i nabieram straszliwej pokory. Muszę po prostu napisać że to co tworzycie jest dla mnie inspiracją, zasypiam mając w głowie milion pomysłów i marzę by mieć dość zdolności by choć w części to zrealizować.Mam do was ogromną prośbę - komentujcie, każda opinia jest dla mnie ważna, konstruktywna krytyka nigdy mnie nie zniechęca. Jestem samoukiem i strasznie niecierpliwą osóbką ale staram się więc bądźcie też wyrozumiałe.
Dziękuję za to że jesteście :)

wtorek, 18 października 2011

Nic o szyciu

W tym poście nie będzie niestety zdjęć moich ostatnich poczynań bo po prostu nic nowego nie zdziałałam...a to dlatego że miałam baardzo fajny weekend. W sobotę oddaliśmy maludy rodzicom i poszliśmy na długaśną randkę z okazji 6 rocznicy ślubu. Cudownie jest tak wyjść we dwoje i się nie spieszyć. Zwykle jak się wyrwiemy do kina, to wpadamy na film spóźnieni a z pierwszą linijką napisów pędzimy co tchu do samochodu. Już zapomniałam jakie to przyjemne.
W niedzielę urządziliśmy sobie rodzinną wycieczkę  ale nie będę o niej pisać bo moje aniołeczki dały taki popis że wróciliśmy skonani do domu.
A wczoraj Zosieńka skończyła 4 latka i była masa przygotowań prezentów i gości....i jak zwykle biszkopt mi nie wyszedł :(  tort był totalną katastrofą ale na szczęście chociaż smakował:)
A dziś nic mi się nie chce... nawet naczynia wołające ze zlewu mnie nie wzruszają, totalny leń mną zawładnął i nawet nie mam ochoty z nim walczyć...może jak Scarlet O'Hara pomyślę o tym jutro:)

środa, 12 października 2011

Uśmiech i do przodu

No i jednak Zośka ma anginę, Nadusia jakimś cudem jest zdrowa ma tylko uciążliwy katarek. Na pocieszenie chciałam sobie wczoraj wieczorem skroić jakiś nowy ciuszek. Tym razem dla siebie, ale jak na złość Zosiulka nie mogła zasnąć bo męczyły ją strachy i "popory" gorączkowe. Zmusiła mnie żebym się z nią położyła i zasnęłam:) Kurczę wygodne ma to łóżko...
No i wena mi uciekła...ale mam pomysł żeby uszyć Zośce koszulkę nocną. Już nawet uszykowałam sobie swoje koszule nocne z czasów ciąży i zastanawiam się czy zrobić taką prostą czy szukać w burdzie wykroju??
...


A to kilka fotek moich uszytków z czasów dość zamierzchłych...jakieś kilka miesięcy:) widać że kocham tildowe królisie?? tylko czasu mi brak i zdolności

wtorek, 11 października 2011

Jesienne smuteczki i małe na to sposoby

Zaczęła się prawdziwa jesień. Zrobiło się jakoś tak szro-buro i zimno. Jakoś z pierwszymi deszczami  Zosia, moja starsza córeczka przywlokła do domu przeziębienie i tak już 2 tydzień biedujemy. Staram się z dziewczynkami nie wychodzić na dwór bo Nadusia też już ma straszny katar ale i tak jutro czeka nas wizyta u lekarza bo Zośka ma chyba anginę :(
No i siedzą bidulki w domu i aż wychodzą z siebie...czasmi wręcz widać jak im energia uszami wyłazi:) wszędzie walają się zabawki, podarte karteczki, moja bielizna rozciągnięta po całym parterze...oj nierówna ta walka.
Ale najgorszy jest chyba brak snu.Budzą się teraz niestety po nocy i krążą. Z boku pewnie komicznie to wygląda,bo w ciągu kilku godzin konstelacja rodzinna złożona z 4 osób i 3 łóżek wielokrotnie ulega zmianom....
Więc piję kawkę - kawka na smutki najlepsza, podglądam na internecie co szyjecie, oglądam wasze tutki i uczę się:) a potem siadam do maszyny i szybciutko staram się coś popełnić. muszę być naprawdę szybka, bo  Nadusię interesuje wszystko co zakazane:):)
a efektem takiej pospiesznej dłubaninki jest dziś sukienka dla Zosi z cieniutkiego sztruksu w kwiatki. Z pięknymi błyszczącymi guziczkami, które kiedyś kupiłam dla siebie:)




sobota, 8 października 2011

Oto pierwsza uszyta przeze mnie sukienka. Nie żeby była to moja pierwsza próba, po prostu to jest pierwsza którą skroiłam i uszyłam bez wielomiesięcznych przerw. Sama w to nie wierzę ale powstała w ciągu jednego popoludnia i choć z pewnością niejedno wprawne oko dostrzeże moje krawieckie braki to jestem z siebie dumna straszliwie:)

Posted by Picasa

piątek, 7 października 2011

Zaczynam

Witajcie, kto zaczynał kiedys pisać pierwszy wpis w swoim blogu ten wie jakie to trudne. Nagle z niczego trzeba stworzyć coś i z miliona kłębiących się myśli wyciągnąć tę jedną...
Blog założyłam z potrzeby serca, to jak pisany kiedyś przeze mnie pamiętnik. Chcę się z wami podzielić tym co lubię robić, czyli szyciem.lepieniem, pieczeniem...szczerze mówiąc interesuje mnie wszystko co da się zrobić samemu.
Znajdziecie tu całe mnóstwo Karolinkowego Hand-made, mam nadzieję że okażecie wyrozumiałość i będziecie czasem do mnie zaglądać:)
Pozdrawiam cieplutko kaarolink_a